O mnie

Moje zdjęcie
Lublin, Polska, Poland
Przewodnik PTTK z Lublina. W wolnych chwilach - regionalny (czasem ponadregionalny) włóczęga kolejowo - pieszo - rowerowy. Najczęściej z książką w plecaku.

czwartek, 6 kwietnia 2017

Leszczynka - Świeżynka

Z kronikarskiego obowiązku: 

Data: 5.04.2017, 
Start: godz 17.00
Trasa: Lublin (Wrotków) -  ośrodek Marina - Zemborzyce - las Dąbrowa - Ćmiłów - ośrodek Wrotków -   Lublin (Wrotków).
Meta:  godz 18.55
Kilometrów: 21 (wg Endomondo).


Tym razem będzie krótko. Dobrze jest mieć kawałek lasu opodal zajmowanej przez siebie żelbetonowej dziupli...


Dąbrowa rozśpiewana tysiącem ptasich gardeł. I zdobna świeżą zielenią. Na zdjęciach poniżej - tytłowa Corylus avellana. We wczesnowiosennym detalu. Roziskrzona przedburzowym światłem - pierwszym w tym roku. Tak jak i wody pobliskiego Zalewu...








Grzmi coraz głośniej. Uciekam...

wtorek, 4 kwietnia 2017

Klimaty Okołokozłowieckie

Z kronikarskiego obowiązku: 

Data: 1.04.2017, 
Start: godz 8.20
Trasa: Wandzin (przystanek kolejowy) Kopanina - Dwa Zakręty - rez. "Kozie Góry" - Staw Stary Tartak -  Stary Tartak - Stróżek - Kawka - Wólka Krasienińska - Biadaczka - Samoklęski (pomnik) - Samoklęski Kolonia Druga - Kozłówka - Nowodwór - Przystanek kolejowy Lubartów Lipowa.
Meta:  godz 17.10
Kilometrów: 42 (wg Endomondo).

Przeprosiłem się z dwoma kółkami już na dobre...


Wyprawami okołoozłowieckimi chwalę się na moim profilu w ogólnoświatowej Wiadomej Księdze dość często. Znacznie częściej niż na łamach "Przewodnika na Siodełku". Teraz jest okazja nagiąć nieco statystyki. Bo Lasy Kozłowieckie wraz z przyległościami to moje dawne "przedszkole turystyki". Miejsce wagarów za czasów uczniowskich. Miejsce ornitologicznych wyczynów za czasów studenckich. W końcu miejsce, gdzie zdarzało mi się spoglądać głęboko w oczy. W wyniku czego m.in. noszę obrączkę na serdecznym palcu. To było dawno...

Jadę zatem. Ledwo opuściłem pociąg - mijam wydmę przy torach na której niegdyś uwielbiałem wygrzewać się w oczekiwaniu powrotnego "piętrusa" do Lublina. Dziś "piętrusów" już nie ma - zastąpiły je spalinowe zespoły trakcyjne, często zwane "szynobusami". A i wandziński peron odsunął się od wydmy. By mieszkańcy mieli bliżej. I żebym ja legowiska nie miał...

Mijam leśniczówkę Kopanina. Dalej leśny parking. Wyjątkowo ładny i schludny. Drugi - bliźniaczo podobny - odnajdziemy w Starym Tartaku. Za sprawą obydwóch asfaltowa droga przez niemal całe Lasy Kozłowieckie w cieplejsze weekendy zamienia się w promenadę. Bardzo udana promocja leśnej turystyki w wykonaniu Nadleśnictwa Lubartów. Bo - proszę państwa - na stosunkowo niewielkim leśnym obszarze (choć największym w najbliższym sąsiedztwie Lublina) zarówno niedzielni spacerowicze, rowerzyści, rolkarze, biegacze i zaroślowi zaszywacze (to ja!) mogą koegzystować nie przeszkadzając sobie wzajemnie. Chcę samotności - skryję się gdzieś w ostępach Czerwonki. Chcę ludzkich twarzy - przejdę ze dwa oddziały leśne i... mam co chcę. Zapragnę estetycznych przeżyć, obcowania ze sztuką wszelaką (i to w najlepszym wydaniu) - odbijam na północ, gnam przez lasy leśnictwa Bratnik i... witaj, Kozłówko!

W rezerwacie "Kozie Góry"
Postoje robię spontanicznie, niemal co chwilę. Pierwszy w rezerwacie "Kozie Góry", z czystego sentymentu. Następny przy "czterech lipach". To skrzyżowanie asfaltówki Kopanina - Stróżek z piaszczystym Gościńcem Nowostawskim.



Dalej - nie zdążyłem się nawet rozpędzić a już hamowanie i to dość ostre. Bo kwitnące podbiały jak się pojawią  - tak i szybko znikną i znowu trzeba będzie czekać rok. A nieopodal "zaczęły się" zawilce. Na razie jeszcze nieśmiało, wkrótce będzie jak w zimie...






Stary Tartak przywitał mnie żurawim klangorem. To już ścisła czołówka jeśli chodzi o moje najulubieńsze miejsca w najbliższym otoczeniu rodzinnego miasta. I jak sobie przeglądam nieraz profile fejsbukowych znajomych - nie jestem w tym odczuciu odosobniony, Malowniczo tu o każdej porze roku. 


To mój pierwszy "selfik" w tym miejscu od dwudziestu lat, Chętnie napisałbym coś o zdjęciu sprzed dwóch dekad, ale... boję się popaść w niemęski sentymentalizm. Tudzież... popełnić niedyskrecję na miarę pamiętników diuka de Lauzun. Poniżej zdjęcie jak najbardziej aktualne.


"Przewodnik na Siodełku" w Starym Tartaku, Prima Aprilis 2017.

Niewielki kompleks stawów w Starym Tartaku zasila równie niewielka rzeczka o nazwie Ciemięga. Dla odróżnienia od tej bliższej Lublinowi czasem też zwana Ciemięgą Północną lub "ciekiem z Niemiec". W tych ostatnich zaczyna swój bieg jeszcze bardziej mikra Krzywa Rzeka, która łączy się z Ciemięgą Północną na północ od Stawów Wzory. 

Od stawów w Starym Tartaku niedaleko już do zabudowań leśnej osady o tejże nazwie. Za czasów Ordynacji Kozłowieckiej było tu ponoć 14 gospodarstw i sklep. Tak przynajmniej mówią dawne operaty leśne. Te same dokumenty wspominają o dworze - siedzibie nadleśniczego zarządzającego lasami ordynacji i tartaku od którego pochodzi nazwa osady. Sam dwór miał powstać na przełomie XVIII i XIX wieku - byłby więc o ponad 100 lat starszy niż Ordynacja Kozłowiecka. Być może powstał w czasach Aleksandra Zamoyskiego - XI ordynata na Zamościu i jednocześnie pierwszego właściciela Kozłówki z rodu Zamoyskich. A być może kilka lat wcześniej - jeszcze za czasów kiedy dobrami kozłowieckimi władali Bielińscy. Rzecz do obadania...

Dziś dawny dwór ordynackiego nadleśniczego pełni funkcję kwatery myśliwskiej...


W Starym Tartaku niespodziewanie trafiam na spory tłumek. Zagadnięty Pan w mundurze Straży Leśnej uzmysławia mnie, że oto trafiłem w sam środek akcji edukacyjnej pod hasłem "Posadź Swoje Drzewo." Kolejny powód dla którego jestem "fanem" Nadleśnictwa Lubartów. Z sympatycznym młodym człowiekiem ucinam sobie półgodzinną pogawędkę, zaglądam też do namiotu, gdzie nie mniej sympatyczne Panie "częstują" najprzeróżniejszymi wydawnictwami Lasów Państwowych. "Ma pan przecież duży plecak" - słyszę. Nie tłumaczę, że 10 lat temu przez duży plecak na rowerze zmuszonym byłem przejść półroczną rehabilitację. Łapczywie chwytam mapę "trzydziestkę" "Nadleśnictwo Lubartów, obręb Kozłówka". Rewelacja!. "Częstuję się" jeszcze kilkoma drobiazgami publikacyjnymi i... czas żegnać Stary Tartak, wyjątkowo dziś gwarny. Zaplątał się tu nawet wycieczkowy autokar.

Dalej stawy Stróżek. Tym razem mijam je bez zatrzymania, rozmowy w Starym Tartaku zjadły mi trochę czasu. Równie szybko zostawiam za sobą Kawkę, Wólkę Krasienińską (o której niedawno wspominałem w kontekście wydarzenia z 3 sierpnia 1944 roku), Biadaczkę. 

Zatrzymuję się dopiero przy pomniku, tuż co przed Samoklęskami, w miejscu gdzie krajowa "osiemset dziewiątka" Lublin - Przytoczno krzyżuje się z lokalnym duktem z Syr do folwarku Samoklęski. Pomnika trudno nie zauważyć. Nieco trudniej napisać o nim z sensem komuś, kto nie jest historykiem i w żaden sposób nie czuje się uprawniony do ferowania ostatecznych wyroków związanych z nie tak dawnymi, trudnymi dziejami. Kilka słów spróbuję sklecić...




W 1970 roku nakładem "Wiedzy Powszechnej" ukazała się książka Wojciecha Sulewskiego "Lasy Parczewskie", Znajdziemy tam między innymi opis wydarzeń z okresu 11-12 maja 1944 roku, które rozegrały się między położoną w Lasach Kozłowieckich Dąbrówką. a Amelinem - dziś leżącym już w obrębie Obszaru Chronionego Krajobrazu "Kozi Bór" - poza Lasami Kozłowieckimi. Oddam zatem głos autorowi leciwego już opracowania:

"Posuwając się na zachód, północnolubelskie zgrupowanie AL osiągnęło w nocy z 7 na 8 maja rejon wsi Dąbrówka. Tutaj oddziały stacjonowały przez dwa dni i następnie przesunęły się w okolice Syr i Amelina. (...) 11 maja oddziały AL stacjonujące w Amelinie, usłyszały gwałtowną strzelaninę, dochodzącą z opuszczonej przez nie Dąbrówki. Ponieważ strzelanina ciągle się wzmagała, podpułkownik Moczar kazał wydzielić z Batalionu im. Hołoda stu pięćdziesięciu żołnierzy i poprowadził ich w stronę toczącej się bitwy. (...) Poprzedzający grupę zwiad ustalił, że na styku wsi z lasem bronią się czepigowcy (...). Niemcy nacierali na nich klinem, usiłując odciąć od lasu i wepchnąć do wsi, w której na szczęście jeszcze nic się nie paliło.
(...) podpułkownik "Mietek" poprowadził swój oddział szerokim łukiem przez las, na tyły Niemców. (...) Oddział niemiecki szybko wycofał się wzdłuż wsi i odszedł na północ w stronę Kozłówki. (...)
Walka pod Dąbrówką, pomimo odniesionego sukcesu, zaniepokoiła dowództwo oddziałów partyzanckich. (...) Należało (...) wkrótce spodziewać się nowych walk. Noc minęła jednak spokojnie. (...)
Spokojnie było jeszcze i rano 12 maja. Partyzanckie oddziały opuściły jednak wieś Syry i na skraju amelińskiego lasu szykowały się do bitwy. (...) Minęło jeszcze trochę czasu. W promieniach przedpołudniowego słońca widać było jak na dłoni drogę prowadzącą z Samoklęsk. Leżący na poddaszu stodoły partyzant ujrzał, jak na obserwowany przez niego odcinek drogi wjechał samochód pancerny, za którym biegli SS-mani (...)"

Dalej następuje dokładny opis starcia pod Amelinem - Syrami - tego właśnie, które upamiętnia opisywany pomnik. Napis na monumencie mówi o "zwycięskim boju z oddziałem SS "Wiking". Autor przytaczanych powyżej słów jest bardziej powściągliwy - mówi o "przejęciu inicjatywy przez stronę polską, wygaśnięciu bitwy", podaje liczbę zabitych (3) i rannych (10) partyzantów i informuje o dalszym marszu w kierunku południowo - zachodnim, którego finałem była sławetna bitwa pod Rąblowem.

W tekście Wojciecha Sulewskiego kilkakrotnie pada nazwisko i partyzancki pseudonim alowskiego dowódcy. Był nim osławiony Mieczysław Moczar (właść. Mikołaj Demko), późniejszy szef Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Łodzi, gdzie "dorobił się" przydomka "kat AK". Profesor Paweł Wieczorkiewicz stwierdza w audycji dla Polskiego Radia:  "Ta postać zupełnie nie poddaje się jednoznacznym ocenom. Zatwardziały wróg oraz kat Armii Krajowej w czasach kiedy był szefem Urzędu Bezpieczeństwa w Łodzi. I człowiek, który po roku 1964 zrobił bardzo wiele dla rehabilitacji żołnierzy AK".

Pomnik powstał w 25 rocznicę bitwy pod Amelinem - Syrami. Jak go dziś odbierać? Czy tylko jako opamiętnienie epizodu z maja 1944? Może też jako świadectwo trudnej historii lat powojennych - tego o czym można było oficjalnie mówić i co starannie przemilczano. W tym konkretnym miejscu na mapie Lubelszczyzny doszukać się można dodatkowego "smaczku". Wszak nie dalej jak cztery kilometry na wschód mamy kolejne swoiste memento. Łatwo domyślić się, że mowa o kozłowieckiej galerii sztuki socrealistycznej - dopełnienie najnowszych dziejów pałacu - muzeum. Bardzo odległe skojarzenie? Oj, chyba niekoniecznie...


Boczny fragment cokołu z płaskorzeźbą partyzantów w akcji.


Początkowo zakładany program zrobił się zbyt bogaty jak na jeden dzień. Z żalem rezygnuję z wizyty w Samoklęskach i Kamionce. Od wzbudzającego mieszane uczucia pomnika biegnie droga, prosto jak strzelił, poprzez folwark Samoklęski i niewielkie bezleśne wyniesienie Wysoczyzny Lubartowskiej, prosto ku majaczącym w oddali dwóm białym wieżom flankującym barokową bryłę jednej z najsłynniejszych budowli pałacowych w Polsce. Na kulminacji wyniesienia bieleje samotna brzoza zaś widoczne w oddali wieże z tej perspektywy zdają się być miniaturkami zbudowanymi z pudełek od zapałek. Widok niezwykły. Bonus dla decydujących się dotrzeć do Muzeum Zamoyskich inaczej niż na benzynie i czterech gumowych kołach. Tędy też biegnie oficjalny pieszy szlak "partyzancki" z Ostrowa Lubelskiego do Rąblowa. Kolejna pamiątka po turystyce historycznej czasów minionych.




W miarę jak połykam ostatnie dwa kilometry dzielące mnie od kozłowieckiej rezydencji, coś, co wydawało się dziecinną zabawką - rośnie w oczach. Aż do kulminacyjnego momentu, kiedy w zwieńczeniu bramy pojawiają się trzy włócznie wraz ze słynnym "TO MNIEY BOLI..."

Mam przypomnieć wierszowane dzieło Bartosza Paprockiego z 1578 roku? Było tu!

Jestem tam, gdzie być chciałem. Zaś pałac, ogród i muzeum w Kozłówce stanowczo zasługuje na odrębny wpis (i to niejeden). Poprzestanę zatem na dwóch zdjęciach, które zdążyłem zrobić zanim trzeba było spakować zabawki i ruszyć przez Nowodwór do mety - czyli do przystanku kolejowego Lubartów Lipowa.  Trudno było sobie wymarzyć piękniejszy początek tak zwanego "sezonu". 



Stanowczo nie umiem fotografować architektury...