O mnie

Moje zdjęcie
Lublin, Polska, Poland
Przewodnik PTTK z Lublina. W wolnych chwilach - regionalny (czasem ponadregionalny) włóczęga kolejowo - pieszo - rowerowy. Najczęściej z książką w plecaku.

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Rzeka na opak

Z kronikarskiego obowiązku:

Data: 19.08.2015
Start: godz 06.55
Trasa: Nielisz (Gospodarstwo agroturystyczne "Fanaberia") - Krzak - st. kol. Ruskie Piaski (przejazd pociągiem 22535 do stacji Bełżec) - Bełżec - dolina Krynicy Bełżeckiej - Żyłka - Leliszka - Żurawce - Ruda Żurawiecka - Zalyle - Szalenik - Bełżec - st. kol. Bełżec II (przejazd pociągiem 22540 do stacji Złojec) - Złojec - Las pod Rudą - Nielisz (Gospodarstwo agroturystyczne "Fanaberia")
Meta:  godz 17.30
Kilometrów:  ogółem 37 (wg googlemaps).

"Proszę pana, ja jestem za młoda żeby pamiętać, nie lepiej panu do Wikipedii zajrzeć?"

Dziewczyna (w istocie młoda i ładna) wcale nie wydawała się spławiać mnie Wikipedią. Po prostu - reprezentuje już rocznik, który odpowiedzi na nurtujące je pytania szukają przede wszystkim w internecie a nie błąkając się rowerem po gruntowych drogach i zagadując mieszkańców wiosek. Konwersacja odbyła się na gościńcu w Żyłce i zapewne w ogóle nie doszłaby do skutku gdyby nie... pies. Stworzenie uznało drogę prowadzącą nad Krynicą za swoją własność i zmusiło mnie do zatrzymania dwukołowego pojazdu. Właścicielka czworonoga starała się go uspokoić (zresztą z powodzeniem) a ja korzystając z okazji zagadnąłem o to, co minąłem kilka chwil wcześniej. A minąłem taki krajobraz:
"Tereny te w noc świętojańską od wielu lat gromadzą młodzież z okolicznych miejscowości" A. Pawłowski - Roztocze Środkowe, Przewodnik nie tylko dla turystów"
Do mniej więcej połowy lat 60-tych ten fragment doliny sprzyjał szczególnie nagromadzeniu utopców, wodników czy innych demonów wodnych. Nieprzypadkowo Lasse (mieszkaniec Zagrody Północnej - jakby ktoś "Dzieci z Bullerbyn nie pamiętał) udawał wodnika siedząc nago na młyńskim kamieniu. Tak, to młyny wodne czerniejąc nad wodami tak działały na ludzką wyobraźnię, że ta traktowała je jako siedziby wszelakich nadwodnych straszydeł. Zaś - to już zdanie etnografów - miały za zadanie pilnować aby nikt nie ośmielił się zażywać kąpieli przed Nocą Kupały. Nie tylko w stawach młyńskich zresztą. Choć akurat tu miały młyn do dyspozycji. Jeden z tych, które przetrwały stosunkowo długo. Po młynie ostał się staw i utrwalona w tradycji nazwa łowiska wędkarskiego - Młynki. Kolejne! Bo przecież wspominałem już o Młynkach koło Narola. A to zaledwie 15 kilometrów na zachód...

Ale to właśnie nieistniejący obiekt między Bełżcem a Żyłką stał się tematem rozmowy z nieznajoma właścicielką żwawego pieska. Z konieczności krótkiej. Pani była za młoda aby pamiętać piesek zaś zbyt hałaśliwy aby przekrzyczeć. 100 metrów dalej miałem więcej szczęścia.

"Panie, my sami ten młyn rozbierali. I budowali z niego świetlicę. Kiedy to było? Może sześćdziesiąty piąty? Długo stał, dłużej niż w Leliszce..."


Po młynie w Leliszce - podobnie jak poprzednim - też został jedynie malowniczy staw. Na Sołokiji...


Przyzwyczajeni jesteśmy, że rzeki Polski zazwyczaj obierają kierunek północny niknąc na końcu w wodach Bałtyku. Sołokija zaś płynie... odwrotnie. Na południe. Na opak! Dopiero przed przekroczeniem polsko - ukraińskiej granicy skręca na południowy wschód, zaś tuż za granicą na wschód. I w konsekwencji... również kończy w Bałtyku. Wraz z Bugiem, którego jest lewym dopływem. Z chwilą połączenia się z nasza rzeką graniczną (choć na innym odcinku) następuje zwrot już w słusznym północno - zachodnim kierunku. Taki hydrologiczny zawijas...


I nie wiadomo czy fakt istnienia tego zawijasa, czy też dźwięcznie brzmiąca nazwa spowodowały, że zawsze chciałem się nad ową Sołokiją znaleźć. A teraz miałem sposobność przejechać spory kawałek wzdłuż jej doliny. Odwiedzając przy tej okazji jeden z nielicznych zachowanych młynów. W Rudzie Żurawieckiej. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz